środa, 3 sierpnia 2016

Wał Pomorski

Wycieczka na Wał Pomorski  w okolicach  Drawińskiego Parku Narodowego.

Ekipa prawie w całości, brakuje Zbyszka i Marka . Szkoda może innym razem.


Pierwszy przymusowy postój koło jeziora Woświn.


 We włesce Piotrka skończyła się cewka zapłonowa.


 Szybka wymiana cewki, regulacja przerwy i przygoda nadal trwa.


A to już moja maszyna, kilka kilometrów za Reczem w stronę Drawna złapałem gumę.


 Na szczęście miałem zapasowa dętkę jak się okazało nie ja jeden.


 Czterech się patrzy a jeden zasuwa;) jak to w Polsce.

 Szybko składam maszynę i możemy ruszać w dalszą drogę.


 Ruiny pałacu gdzieś na obrzeżach Drawińskiego Parku Narodowego.


 Krótka pałza na rozprostowanie nóg.


 Przerwa nad Drawą w okolicy Głuska.


 Elektrownia wodna na Drawie, jedna z najstarszych tego typu na świecie, ciągle produkuje prąd.


 W końcu bunkry, dwa niewielkie schrony zaadaptowane na mieszkania dla nietoperzy.



 Ostrowite miejscowość w której czas się zatrzymał.

 Tak wyglądał kościółek jeszcze w latach sześćdziesiątych.


 A tak wygląda dzisiaj.

 Kolejne umocnienia Wału Pomorskiego.

Kościół w Tucznie.
Wejście do zamku w Tucznie nie było niestety możliwe bo zamek przechodzi renowacje i jest niedostępny dla zwiedzających.


Nasz miejcie obozowanie nad jeziorem Liptowskim.


Nasze obozowisko, poza tym, że każdy z nas miał z górki było idealnie(kto był ten wie o co chodzi) .


Pakujemy się i jedziemy wejść do największych podziemi Wału Pomorskiego.


A tak suszy się ciuchy na biwaku.

Niepozorne wejście do bunkra


Krzysiek pierwszy, przeciera szlak w dół.


Klatka schodowa sześć pięter w dół robi wrażenie, a na dole pod metalową klapa jeszcze dwa poziomy, oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie zszedł na sam dół.


Zdjęcia nawet w jednym procencie nie oddają ogromu tych podziemi, łączna długość korytarzy  to około 0,5 km z tego co udało nam się przejść, nie licząc masy pomieszczeń.


Spora część tuneli jest wysadzona i kończy się zawałem tak ja widać na zdjęciu.


Jeszcze kilka fotek na zewnątrz i jedziemy dalej.

Swastyka na stropie jednego z wysadzonych bunkrów.


W drodze do Wałcza natrafiliśmy na ciekawy wiadukt kolejowy.


Turbina wodna koło elektrowni Wałcz.


Taki pomnik wita zwiedzających Grupę Warowną Cegielnia, jest to prototypowa miniatura pomnika stojącego na cmentarzu wojskowym w Wałczu, co nas mile zaskoczyło, to to że wstęp był bezpłatny, a kustosz muzeum pozwolił nam zostawić motocykle pod wiatą, dzięki niemu  mogliśmy odwiedziliśmy również bunkier oddalony o pół godziny marszu ukryty głęboko w lesie.


Jeden z dwóch bunkrów Grupy Warownej |Cegielnia. A w nim takie niespodzianki.


Niepozorna studzienka.


Okazała się bardzo głęboka około 10m.


Drugi bunkier Grupy Warownej Cegielnia. niestety został wysadzony, a potem jak został podmyty przez wojsko część bunkra obsunęła się na dno dawnej żwirowni.

W drodze powrotnej stanęliśmy w Czaplinku na kolację,  po czym ruszyliśmy prosto w stronę domu.

W dwa dni naszej wycieczki zrobiliśmy ponad 340km i zobaczyliśmy największe umocnienia na Wale Pomorski, na szczęście nie wszystko zobaczyliśmy co planowaliśmy więc niedługo kolejna wycieczka w tamte okolice;)