Ekipa prawie w całości, brakuje Zbyszka i Marka . Szkoda może innym razem.
Pierwszy przymusowy postój koło jeziora Woświn.
We włesce Piotrka skończyła się cewka zapłonowa.
Szybka wymiana cewki, regulacja przerwy i przygoda nadal trwa.
A to już moja maszyna, kilka kilometrów za Reczem w stronę Drawna złapałem gumę.
Na szczęście miałem zapasowa dętkę jak się okazało nie ja jeden.
Czterech się patrzy a jeden zasuwa;) jak to w Polsce.
Szybko składam maszynę i możemy ruszać w dalszą drogę.
Ruiny pałacu gdzieś na obrzeżach Drawińskiego Parku Narodowego.
Krótka pałza na rozprostowanie nóg.
Przerwa nad Drawą w okolicy Głuska.
Elektrownia wodna na Drawie, jedna z najstarszych tego typu na świecie, ciągle produkuje prąd.
W końcu bunkry, dwa niewielkie schrony zaadaptowane na mieszkania dla nietoperzy.
Ostrowite miejscowość w której czas się zatrzymał.
Tak wyglądał kościółek jeszcze w latach sześćdziesiątych.
A tak wygląda dzisiaj.
Kolejne umocnienia Wału Pomorskiego.
Kościół w Tucznie.
Wejście do zamku w Tucznie nie było niestety możliwe bo zamek przechodzi renowacje i jest niedostępny dla zwiedzających.
Nasz miejcie obozowanie nad jeziorem Liptowskim.
Nasze obozowisko, poza tym, że każdy z nas miał z górki było idealnie(kto był ten wie o co chodzi) .
Pakujemy się i jedziemy wejść do największych podziemi Wału Pomorskiego.
A tak suszy się ciuchy na biwaku.
Niepozorne wejście do bunkra
Krzysiek pierwszy, przeciera szlak w dół.
Klatka schodowa sześć pięter w dół robi wrażenie, a na dole pod metalową klapa jeszcze dwa poziomy, oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie zszedł na sam dół.
Zdjęcia nawet w jednym procencie nie oddają ogromu tych podziemi, łączna długość korytarzy to około 0,5 km z tego co udało nam się przejść, nie licząc masy pomieszczeń.
Spora część tuneli jest wysadzona i kończy się zawałem tak ja widać na zdjęciu.
Jeszcze kilka fotek na zewnątrz i jedziemy dalej.
Swastyka na stropie jednego z wysadzonych bunkrów.
W drodze do Wałcza natrafiliśmy na ciekawy wiadukt kolejowy.
Turbina wodna koło elektrowni Wałcz.
Taki pomnik wita zwiedzających Grupę Warowną Cegielnia, jest to prototypowa miniatura pomnika stojącego na cmentarzu wojskowym w Wałczu, co nas mile zaskoczyło, to to że wstęp był bezpłatny, a kustosz muzeum pozwolił nam zostawić motocykle pod wiatą, dzięki niemu mogliśmy odwiedziliśmy również bunkier oddalony o pół godziny marszu ukryty głęboko w lesie.
Jeden z dwóch bunkrów Grupy Warownej |Cegielnia. A w nim takie niespodzianki.
Niepozorna studzienka.
Okazała się bardzo głęboka około 10m.
Drugi bunkier Grupy Warownej Cegielnia. niestety został wysadzony, a potem jak został podmyty przez wojsko część bunkra obsunęła się na dno dawnej żwirowni.
W drodze powrotnej stanęliśmy w Czaplinku na kolację, po czym ruszyliśmy prosto w stronę domu.
W dwa dni naszej wycieczki zrobiliśmy ponad 340km i zobaczyliśmy największe umocnienia na Wale Pomorski, na szczęście nie wszystko zobaczyliśmy co planowaliśmy więc niedługo kolejna wycieczka w tamte okolice;)