niedziela, 6 października 2013

Okolice Reska

Trasę zaplanowałem dzień wcześniej. Na celownik wrzuciłem okolice Reska, nie musiałem namawiać Konrada by mi towarzyszył. W Lestkowie był kilka minut po jedenastej, szybki przegląd jego maszyny bo po drodze zgubił przednie światła, po szybkiej naprawie usterki ruszamy w trasę.


Pierwszy postój, szybka fota i w drogę.


Tyle zostało z wioski Godziszewo, trochę fundamentów i kilka drzew owocowych w sadzie.


Pierwsza pułapka, odkryta studnia, głęboka na około pięć metrów.


Pułapka numer dwa, również studnia trochę płytsza od poprzedniej, za to łatwiej do niej wpaść bo znajduje się w samym środku sadu.


 Standardowy przystanek na tej trasie, z Konradem jeszcze tam nie byłem:)


Kolejny przystanek to przepust w Żerzynie.


Złota Polska jesień.


Cmentarz koło kapliczki, nie miałem odwagi by wejść do jej środka kapliczki, z sufitu niewiele zostało.


Czas uzupełnić zapasy prowiantu w Starogardzie.


Ruiny pałacu XVIII-wiecznego rodu von Borcke. Opisywałem go podczas docierania emki.


Kanał prowadzący do niewielkiego młyna.


 Na budynku widnieje data budowy 1927 rok. Szkoda że taki obiekt niszczeje.

 Kondziu motomysz.



 Główny cel naszej wycieczki Pałac w Starej Dobrzycy należący do  rodu von Borcke, raczej to co z niego zostało.


 Na chwilę obecną pałac jest w rękach prywatnych, właściciel poza koszeniem trawy w parku nierobi nic by ocalić ten kawałek historii.


 Tutaj spoczywa zapewne dawny właściciel tego Folwarku, który się w grobie przewraca.


 Mimo zamurowanych okien i drzwi wejście do środka nie było zbyt trudne.


 A Kondziu się nie zmieścił:)


 A tak wygląda w środku, ze stropu złodzieje wycieli wszystkie belki, pewnie na opał.


 To się nazywa zabezpieczenie stropu, wyższa szkoła jazdy.


Czas na obiad, mieliśmy farta ognisko już na nas czekało.


 Trasa dookoła jeziora bardzo ciekawa, test na równowagę, oblany egzamin kończy się w wodzie, na szczęście obaj zdaliśmy za pierwszym razem.


 Bardzo ładne jezioro o długości niespełna półtora kilometra, w czasie  II wojny poligon doświadczalny hitlerowskiej Krigsmarine, rzekomo na dnie jeziora do dziś  spoczywają torpedy pozostawione przez Niemców.


Gdy ja robiłem rekonesans po okolicy, Konrad się zamelinował ze swoją babcią.


 Pałac w Iglicach. Neorenesansowa budowla z XIX wieku rozbudowana początkiem XX należał do rodu von Ostenów. Pałac otacza 150 letni park angielski o powierzchni 6 ha. W latach dwudziestych znajdował się tam poprawczak, dzis opuszczona perła, można go mieć za jedyne 1 950 000 zł. w zamian za tą kwote do dyspozycji będziemy mieli 100 pokoi,



 Na terenie posiadłości znajduje się sporych rozmiarów basen, chyba do pływania bo na przeciwpożarowy za duży.


 Mam nadzieję, że ktoś się nim zaopiekuje i nie popadnie w ruinę.


Tak wyglądał kiedyś.

W drodze powrotnej odwiedziliśmy Krzyśka, akurat mył silnik od nowo nabytej czwórki, Z Konradem rozstałem się w Czermnicy, gdzie każdy pojechał w swoja stronę.