sobota, 28 maja 2016

Drawiński Park Narodowy

Cel na dzisiaj, choć trochę zwiedzić tereny Drawińskiego Parku Narodowego.

Oczywiście tam gdzie wolno.


Marek przyjechał trochę szybciej i miał czas na wprowadzenie drobnej korekty zapłonu i sprawdzenie czy aby na pewno przed wyjazdem dokręcił wszystkie śrubki w silniku, niestety podczas tego drobnego przeglądu zweryfikowała się śruba mocująca kopkę. kilka spawów kopki i w drogę.


U Krzyśka pod garażem już wszyscy na nas czekali, niestety spawy na kopce puściły.

Kuba wyciąga swoją spawarkę, szybko spawam ponownie kopniaka i możemy jechać się zatankować.


Niewymieszana mieszanka paliwa z olejem zmusza nas do porannej zaprawy, szybka zmiana świecy i jedziemy dalej.


 Pierwszy  postój na herbatę przy ruinach pałacu w Dobropolu, z pałacu zostały tylko mury i piwnice.


 A tak wyglądał w 1939 roku.

 
 Krótka przerwa  w Drawnie i wjeżdżamy na teren Drawińskiego Parku Narodowego.

  Szukamy miejsca na ognisko.


 Czas na obiad i chwilę odpoczynku przed dalszą  drogą.


Jadąc drogą brukową przez las trafiamy na ciekawy  most przez Drawę.


 We wsi liczącej całe trzy domy spotykamy niezłą rzeźbę.


 Najnowsza stabilizacja obrazu w kamerze GoPro Hero4. Szybko wyłączamy stabilizację i w drogę do Radęcina.


Widok z wierzy nad jeziorem w Radęcinie.


 Krótki spacer po pomoście i jedziemy odwiedzić kolegę.


Przypadkiem znajdujemy dom  Krzyśka rodziców, Krzysiek ze swoim Tatą podziwiają nasze maszyny.  Krzysiek pokazuje nam na starej sztabowej mapie miejsca godne odwiedzenia, (następnym razem osobiście nas oprowadzisz, jak odkurzysz swoją maszynę;)


 Szukając elektrowni wodnej skręcamy za szybko w las i trafiamy na ciekawe miejsce i ludzi.






 Po krótkiej chwili  mamy nowego kolegę, po wymianie kilku słów testuję jego MW. Właściciele ruskich maszyn to spoko chłopy.



 Po paru kilometrach znajdujemy miejsce które pokazywał Krzysiek, wygląda lepiej niż w opisie.


Przepławka dla ryb.


 Zbyszek sprawdza wodoszczelność swoich butów, po jego minie można wnioskować że w butach sucho:)


 A tak elektrownia wygląda z drugiej strony.


 Stary drewniany most na Drawie, jest solidniejszy aniżeli wygląda.


 Na moście znajdujemy prowizoryczną wędkę szukamy robaków i bierzemy się za wędkowanie, ryb jest mnóstwo niestety wszystkie najedzone, po nieudanym próbach złowienia kolacji jedziemy dalej.


 Niewielka miejscowość położona na końcu świata, w środku ogromnego lasu do najbliższego asfaltu ponad 10km, a do sklepu chyba 30km.



 Widziałem już bar mleczny ale bar wodny to chyba jakaś nowość.


Ostatni postój gdzieś na trasie Recz-Ińsko.
W Nowogardzie Marek postanawia że jedzie prosto do Polic, mimo, że jest już koło północy. Tankuje swoją maszynę odprowadzamy go jeszcze na obwodnicę, i ruszamy do domów.
Na liczniku przybyło około 300km, ale to i tak niewiele w porównaniu do Marka który zrobił prawię 500 km i w domu był o 01:30 w nocy.