niedziela, 3 listopada 2013

Deszczowy weekend

Na motocyklu nie siedziałem od rajdu "daleko od szosy V" , czyli jakieś trzy tygodnie. Całą sobotę lał deszcz, miałem nadzieję, że w niedziele deszczowe chmury trochę odpuszczą i będę mógł wskoczyć na moto. Temperatura idealna +12 stopni czego więcej chcieć, żeby nie padało, niestety nie można mieć wszystkiego, lekko mży, ubieram przeciwdeszczówkę i w drogę.


Pierwszy postój w Miętnie przy dworku.
Dworek wybudowano na początku XX wieku. jego powierzchnia wynosi 372m2, w sąsiedztwie znajduje się park z XIX wieku o powierzchni1,35ha.
Po wojnie mieściły się tam biura PGR. Obecnie budynek niszczeje do czego przyczynili się złomiarze pozbawiając budynek dachu .  

Tak wygląda hol i klatka schodowa, nawet schody poszły na opał.

Wejście do piwnicy od strony parku.


Wszystko co metalowe zostało starannie wycięte lub wykute.


Za czasów PGR-u w tym pomieszczeniu mieściła się stołówka dla pracowników.


Ostatni rzut oka na budynek i w drogę.

Kilka kilometrów za Miętnem w kierunku Dąbrowy Nowogardzkiej odwiedzam tzw. źródełko, niewielki ciek wodny ma tam swój początek.


SPA na dziko:)


Niewielka rzeczka Wołczenica.

Tak wygląda dzik po dzikim SPA.

Dwie ślepe drogi, zmuszony byłem zawrócić.


Mostek niedaleko Dąbrowy, a pod nim Wołczenica już troszkę szersza.

Złota Polska jesień i kolejna droga do nikąd.

Trasa krótka, ale przyjemna, nawet deszcz mi nie przeszkadzał, do domu dotarłem zadowolony. Odziwo nawet nie zmarzłem, moja maszyna za to wygląda jak by brała udział w rajdzie enduro, będzie co czyścić.