piątek, 23 sierpnia 2013

Borne Sulinowo "Gąsienice i Podkowy"

Czas na Borne. Start Lestkowo. Marek z Martim przyjechali po południu, Zbyszek dojechał trochę później, gdyż Straż Graniczna chciała mieć fotkę z jego Uralem.
W drogę wyruszyliśmy późno, bo dopiero około ósmej.

 
Zwarci i gotowi do drogi, przed nami 125 km na ruskich świeczkach zamiast świateł (nie dotyczy Marka kaśki).


Jezioro Pile miejsce naszego obozowania, na zlot dotarliśmy parę minut po drugiej w nocy i nie mogliśmy znaleźć wolnego kawałka trawy pod namiot.


 Tak wyglądał nasz obóz nad ranem.


Sobota zleciała na dopracowywaniu Zbyszka maszyny i kąpieli w jeziorze, oczywiście zachaczyliśmy również o zlotowisko.


Po obiedzie dołączył do nas Konrad, zafundował sobie przelot śmigłowcem w kształcie kajaka, jak wysiadł z maszyny jego twarz miała taki sam kolor jak jego kask :)


Na zlot jeżdżę od ładnych kilku lat i jeszcze nie widziałem na tej imprezie tyle wiary.

 Nasz nocleg to samo miejsce co w sobotę, tylko do wystroju Zbyszek dołożył siatkę maskującą.
Siatka spełniła swoją funkcje, bo nasz obóz w nocy odwiedziły dziki, Marek polował na nie rurkami z namiotu (nic nie ustrzelił-dziczyzny nie będzie).


Śniadanie z ogniska z widokiem na jezioro.


Trofea z jeziora po dziesięcio minutowej kąpieli: wiosło, gaśnica, pochwa na szpadę, dwa radzieckie kubki i dwa talerze.


Dom oficera zbudowany w latach 1934-36. Reprezentacyjny budynek garnizonu Gross Born.
Szkolono w nim niemieckich oficerów i podoficerów, w nocy pierwszego lutego budynek staną w płomieniach, większa część budynku spłonęła.


Podziemny korytarz w domu oficera ciągnie się pod całym budynkiem.


Graficiarze już tam byli i malunki zostawili.


Operator działa na lufie.


Czas uzupełnić zapasy w lokalnym sklepiku


Czekając na Krzyśka poszedłem ze Zbyszkiem pozwiedzać dawne koszary dziś to teren prywatny, a tak wygląda poddasze.


Około południa dołączył do nas Krzysiek.

Pamiątkowe foto przy pomniku i ruszamy zwiedzać okolicę.


Radziecki cmentarz z ciekawym pomnikiem Iwana Poddubnego w kształcie pepeszy.

Leśna droga w kierunku wrzosowisk, Zbyszek na czele.


Parking na wrzosowiskach, na punkt widokowy zasuwamy z kamasza.


Kłomińskie wrzosowiska są jednymi z większych w europie, cała ekipa w komplecie.



Miasto widmo, niszczeje w oczach - złomiarze robią swoje.


Widok z czwartego piętra na nasze koniki.



Kiedyś był tu mały pokój.


W piwnicy ruscy trenowali karate, pewnie była tu jakaś siłka.


Za kilka lat po tym blokowisku nie zostanie kamień na kamieniu.



Z Martim i Zbyszkiem podbiliśmy jeden z dachów miasta widmo.


Parkowanie bez użycia stopek.


Niedokończona oczyszczalnia.


Baza rakietowa Brzeźnica, schron wyrzutni nuklearnej SS-20.


Magazyn amunicyjny jeden z trzech na terenie bazy Brzeźnica.


A tak wygląda jego część po zejściu cztery metry  w dół.



Zbyszek wraca na prom :)


Pomnik na wjeździe na teren obozu jenieckiego Oflag II D Gross Born. Przebywało w nim  3731 Francuzów i 5.391 Polaków.


Jeniecki cmentarz obozu Oflag II D, w tym miejscu zostaliśmy spisani przez leśników za jazdę motocyklami po lesie, na szczęście obyło się bez mandatu.


Miejsce, w którym przechodził wał pomorski.


Cmentarzysko samolotów w Nadarzycach, teren lotniska wojskowego niedostępny dla cywilów w moro.


Rozlewiska Nadarzyckie.


Czas na obiad.


Tama na rzece Piławie. To był nasz ostatni przystanek na Pojezierzu Drawskim następny u Krzyśka na działce.


Pierwsze co zrobiliśmy po dojechaniu na działkę to ogniska bo w drodze troszkę pokropiło.


Gospodarz rozkłada zaopatrzenie.


Poniedziałkowy poranek.


Nasze koniki na wypasie :)
Po południu odprowadziliśmy Marka do Kikorzy.

Pilot Marka (szybkie ręce-kabel od masła)


Ekipa w komplecie, do następnej wspólnej wycieczki;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz