niedziela, 7 kwietnia 2013

W poszukiwaniu wiosny (spontan)

Dzisiaj o godzinie siódmej rano dostałem od Zbyszka sms "siema" i od tego się zaczęło.
Około godziny trzynastej niespodziewanie zjawił się Krzysiek na świeżo odrestaurowanej wsk B3 (garbuska), identyczną miał Leszek w filmie "Daleko od szosy", i zaproponował pokojową rundę po okolicy. Oczywiście nie musiał mnie namawiać, wyciągnąłem moją SHL z garażu i w drogę do Żabówka w odwiedziny do poprzedniego właściciela "garbuski".  Na miejscu poprzedni właściciel nie chciał uwierzyć, że to ta sama maszyna którą niedawno sprzedał Krzyśkowi. Prosto z Żabówka pojechaliśmy do Konarzewa, gdzie dopadła mnie awaria, skończył się kondensator, na szczęście Krzysiek maił  zapasowy, użyczył mi jeszcze ściągacza do magneta bez którego nic bym nie zdziałał , 20 minut i po strachu.
Gdy mieliśmy ruszyć w dalszą drogę dostałem kolejnego smsa od Zbyszka "Jedziemy może dojedziemy" pierwsze co zrobiłem po przeczytaniu to zadzwoniłem do niego z pytaniem gdzie jedzie, a on na to, że jedzie do mnie i jest właśnie na obiedzie w MacDonaldzie koło Goleniowa i niedługo będzie. Zmieniliśmy trochę nasze plany i prosto z Konarzewa przez Maszkowo udaliśmy się do domu. Ze Zbyszkiem i Markiem spotkaliśmy się pod moją bramą, idealnie się zgraliśmy. Zbyszek zaproponował wspólną trasę do Wysokiej Kamieńskiej, dla mnie spoko, Krzysiek wahał się chwile ale to prawdziwy biker i wspólnej przejażdżki nie mógł przegapić.


 Nasza ekipa, niestraszna nam zima wiosną.


 Zbyszek wymienił olej w swoim Uralu i ruszyliśmy w drogę. Tępo jazdy narzucał Krzysiek, bo jego maszyna po kapitalce ma najechane zaledwie 20 km.


 Pierwszy przymusowy postój, w mojej maszynie spuchł tłok. Zbyszek korzystając z chwili sprawdza luz zaworowy (pięta Achillesa jego maszyny). Po krótkiej przerwie ruszyliśmy w dalszą drogę. Teraz ja narzucam tępo, postanowiliśmy zmniejszyć prędkość i zwiększyć liczbę pit stopów.


Nad jezioro Imno zaledwie 4 km, innym razem tam podjedziemy.


Kolejny postój kilka kilometrów przed Golczewem.


 Kolejny postój w miejscowości Gadom, tym razem Krzysiek przegonił swoja maszynę, w której  tłok zwiększył swoja objętość, dzięki temu mieliśmy chwilę na gorącą herbatę.


 Cel naszej misji wykonany. Odwiedziny Zbyszka rodzinki w Wysokiej Kamieńskiej.


 Marek większość trasy ze Szczecina jechał bez ładowania, zębatki rozrządu zjadły mu tryb prądnicy. Szybki demontaż tego co pozostało po trybie prądnicy i dalej bez ładowania ruszyliśmy w drogę powrotną do Lestkowa.



 Pierwszy postój w drodze powrotnej na rozgrzanie kości, pomału robiło się ciemno.


 Ostatni postój nad małym jeziorkiem za Golczewem. W Krzyśka maszynie zapchała się rezerwa, musiał do tankować rumaka, na szczęście Marek i Zbyszek mieli zapasowego litra, rozrobił mieszankę i w ciemnościach pognaliśmy dalej. W Miętnie Krzysiek obrał kierunek dom a my pojechaliśmy do Lestkowa podładować Marka akumulator.


 Marek opatulony przed wyjazdem z Lestkowa do Polic, na zegarku 22:20.


Zbyszek gotowy do drogi na termometrze -2 stopnie do domu 90 km.


W Policach zatrzymała ich policja i kazała dmuchać w balonik. Nic dziwnego, że ich  trafili kto jeździ motorem o dwunastej w nocy przy minus czterech stopniach, na dodatek Marek jechał bez świateł. Na szczęście skończyło się na pouczeniu.
O godzinie 00:40 dostałem sms "dojechaliśmy". Szacunek za pogodę duch, do następnego spotkania :)


Pokaż W poszukiwaniu wiosny na większej mapie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz