wtorek, 23 kwietnia 2013

Weekendowe wycieczki

Weekend zacząłem od wycieczki z tatą po terenach Krzyska, czyli okolice Buku, Kłodzina i Łęgna.



Wystartowaliśmy o 9:00, na termometrze 5 stopni, nie jest źle, kierunek Grabin Tata chce odwiedzić starego znajomego. Niestety nie wszyscy mają tak dobrze jak my i nie muszą pracować w soboty. Nie zastaliśmy Taty kolegi, dziś pracuje.


Pałac w Buku stały punkt naszych wycieczek w tamtej okolicy.


Żwirownia w Kłodzinie już się nie rozrasta teraz kopia w dół, pamiątkowa fota z samowyzwalacza i w drogę.


Próbny wykop w poszukiwaniu wapienia tzw. zielonka.


Polna drogo koło zielonki w kierunku wsi Kłęby gdzie stoi pozostałość po holenderskim wiatraku.


A oto wcześniej wspomniana pozostałość. Z wioski polna droga pojechaliśmy nad jezioro w Golczewie.


Krótka przerwa nad jeziorem i w droge w kierunku Czarnogłowia.


Kolejna fotka do albumu.


Ruiny wiatraku w Czarnogłowiu, identyczny jak w Kłębach. Z Czarnogłowia obraliśmy kierunek Dom.


Najgrubszy Buk w Polsce Niedaleko wsi Olszyca.


W lesie na próżno szukać wiosny.

Podczas wycieczki odwiedziliśmy Pana Marka który podarował Tacie ramę od motocykla Victoria V99 z 1939 roku .


 A oto podarek, Tata już się nim zajął.  Pozdrowienia dla pana Marka, już wkrótce odwiedzimy go na Victorii.


Niedzielne jeżdżenie wypadło przypadkiem, zadzwonił Krzysiek czy nie chce z nim jechać do jego rodziców w Buku, chwilę potem zadzwonił Zbyszek, z pytaniem czy dzisiaj planujemy jakąś trasę, jak powiedziałem że jedziemy z Krzysiem do Buku to odpowiedział, że za godzinę będzie i się rozłączył. Jak powiedział tak zrobił. W Buku u Krzyśka rodziców był Krzyśka szwagier, któremu Krzysiek dał się przejechać garbuską, to nie było najlepsze posunięcie jak się później okazało.


Pierwszy postój koło żwirowni, na przerywaczu w Krzyśka maszynie zebrała się kropelka oleju powodując nierówna prace silnika, szybko wyczyściliśmy przerywacz i w drogę do Kłodzina w poszukiwaniu grobowca rodziny Flemingów.


Wejście do grobowca było mocno zarośnięte część stropu już się zarwała.


A w grobowcu cała masa ludzkich kości i  trumna, już się ktoś do niej dobierał.
Wokół grobowca był cmentarz, na którym Zbyszek znalazł kość piszczelową, ktoś musiał ostro tam kopać.


Zbyszek odpoczywa na poboczu, a ja z Krzyśkiem  w szczerym polu czyścimy w jego maszynie gaźnik.


Parking przy OSP Golczewo okazał się metą dla Krzyśka maszyny, po wymianie świec, kondensatora i przerywacza okazało się że w garbatej poleciała cewka zapłonowa,. Niestety nie mieliśmy zapasowej cewki i pozostało nam tylko wezwać Assistance, w tym wypadku Krzyśka żonkę. Z Golczewa pojechaliśmy asfaltem do Miętna na Krzyśka działkę, gdzie czekała na nas kiełbasa z ogniska. Dzień bez przygód to dzień stracony :) Od Buku ktoś wbijał szpilki w Krzyśka lakę Voodoo, skutecznie "umilając" mu wycieczkę.


Tak pewnie wyglądała lalka Krzyśka :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz